poniedziałek, 2 maja 2011

Dzień 3 - sprawozdanie

 Po trzech dniach trwania konkursu ponownie wszyscy uczestnicy dotarli do pracy bez emisji CO2. 28 kwietnia 10 osób wybrało rower, a 6 spacer. Dzięki raportom uzyskujemy już coraz więcej ciekawych i ważnych informacji "z miasta". 

Zapraszamy do lektury.

Grupa I (Urząd Miasta):

Pani Aleksandra (Szmaragdowa - Kowalska):
Czas dojścia do pracy dnia 28.04.2011 r.- 1 godz. 

---

Pan Marcin (Sławin - Kowalska):
Dzisiaj powtórzyłem wczorajszy wariant [Al. Warszawska, Al. Racławickie, Krakowskie Przedmieście], chyba jest optymalny i będę się go trzymał.

---

Pan Bartłomiej (Kośminek - Kowalska):
Dzisiaj do pracy przyjechałem rowerem, trasa ta sama :-)

---

Pani Kinga (Kisielewskiego - Leszczyńskiego):
Moja dzisiejsza trasa była trochę zmieniona.

6.50 - 7.32 - dom - praca
15.35 - 16.10 - praca - dom.




Grupa II (Urząd Miasta):

Pani Katarzyna (Felin - Wieniawska):
Do pracy dotarłam rowerem i nim wracam, drogę w Felina pokonałam w 35 min. Uwagi: brak ścieżek rowerowych.

---

Pani Katarzyna (Kośminek - Wieniawska):
Do pracy dotarłam rowerem, tak samo wrócę. Droga zajęła mi 20 minut. Najtrudniej przejechać jest przez centrum.

---

Pani Elżbieta (Sławinek - Wieniawska):
Coraz sprawniej mi idzie piesze pokonywanie trasy dom-praca i z powrotem. Trasę ze Sławinka na ul. Wieniawską pokonuje w ok. 20 minut idąc ulicami: Jagiellońską,, Powstańców Śląskich, kładką nad ul. Sikorskiego, Popiełuszki i Ogród Saski. Jak pisałam we wczorajszym mailu idealne do pokonywania ruchliwych tras są kładki nad nimi, jak ta z załączonego zdjęcia nad ul. Sikorskiego. Ponieważ i pogoda dopisuje humory przed powrotem do domu są znakomite.

---

Pan Tomasz (Jastków - Wieniawska):
Dzisiaj też jechałem w pośpiechu. Z ciekawostek: po drodze stuknięty jeż (na zdjęciu) i gołąb. Wyraźnie większy ruch na drodze w związku z czym na skrzyżowaniach zeszło się trochę więcej czasu. Przy okazji chcę poruszyć jeden temat. Wprawdzie konkurs dotyczy wyłącznie lubelskich urzędów ale ten temat wiąże się ściśle z rowerami w Lublinie. Od dawna namawiam kolegę na wspólne dojeżdżanie do i z pracy. Ma rower, lubi jeździć, chętnie by pojeździł, tylko ... nie ma co zrobić w pracy z rowerem. Podobno nie mają żadnego miejsca na zaparkowanie roweru, wszystko zajmują samochody. U niego w pracy jest więcej chętnych na jeżdżenie, ale z tego powodu muszą zrezygnować. Chodzi o budynek TP SA na Czechowie. 




Grupa III (Urząd Miasta):

Państwo Elżbieta i Waldemar (Felin - Narutowicza/Rynek):
Czas dojazdu 40 minut w każdą stronę.

Oto następny etap naszej trasy. Z ulicy Dobrzańskiego, przemieszczamy się w kierunku pętli MPK na ul. Męczenników Majdanka (foto2).

Po przejściu na tę stronę ulicy, przy której znajduje się Muzeum na Majdanku, jedziemy chodnikiem (foto3). Jak to widać także na następnym zdjęciu (foto4) miejsca na budowę trasy rowerowej jest aż nadto. Względy przemawiające za tą lokalizacją to obecność Muzeum wraz z dużą ilością wewnętrznych uliczek. Świetne miejsce na szkolną lub rodzinną wycieczkę rowerową. Pożytek ze ścieżki miałyby także osoby, które odwiedzają swoich bliskich zamarłych na cmentarzu na Majdanku. Szkoda, że te miejsca pamięci nie są przyjazne rowerom. Dla rowerzystów korzystających z chodnika jako goście, spotkanie z pieszymi mającymi na nim pełne prawa, to żal, że nie ma tu ścieżki rowerowej (foto5).


Powrót do domu po pracy, tradycyjnie razem, ul. Męczenników Majdanka w kierunku Felina. Tym razem spotyka nas wielka przyjemność. Pod marketem „Lidl” nastąpiło „historyczne” spotkanie cyklistów z grupy III – Ela i Waldek z cyklistkami z grupy II - Kasia i Kasia. Po tradycyjnym skrzyżowaniu szprych i wymianie wrażeń fotka (foto6).







---

Pani Celina (Węglin - Wieniawska):
Dzisiaj wyruszyłam ok. 7:10 tak jak wczoraj rowerem wzdłuż alei Kraśnickiej. Prawie wszystkie zielone światła miałam. Dość mało ludzi na chodnikach, więc podróż była bardzo przyjemna. Ostatni etap drogi do pracy przemierzyłam Parkiem Saskim, gdyby nie było tyle szkieł można byłoby jechać jeszcze pewniej i przyjemniej. Dojechałam na czas i przypięłam jak zwykle rower do parkingu pod urzędem, jest tam mam nadzieję dość bezpieczny, choć stoi sam jeden. Na szczęście, był tam chroniony w miarę od deszczu, który padał w ciągu dnia. Po 15:30 wyruszyłam do domu, znów najpierw przez Park Saski, a potem dla odmiany przez LSM (ul. Łopacińskiego, Radziszewskiego, przez Park Akademicki, a potem przez osiedle Mickiewicza, koło Leclerca i do ul. Ułanów. Droga też przyjemna, zajmuje ok. 30 minut, jednak trzeba pokona więcej górek, ale to dla kondycji ;)
Dziś zauważyłam, wielu rowerzystów przemierzających razem ze mną rano trasę al. Kraśnicką, jak również i po południu, cieszy widok pań, dorosłych kobiet przemieszczających się na rowerach miejskich, po strojach widać, że z pracy. 




---

Pan Waldemar (Zimowa - Leszczyńskiego):
Z pracy wracam inną trasą, bo po południu przy Al. Tysiąclecia trudno się jedzie, ze względu zbyt duży ruch drogowy i pieszych. Znacznie łatwiejsza do pokonania jest trasa przez ulicę Okopową, ponadto jest nie mniej ciekawa. Wystarczy na początku pokonać schody urwisko, zaraz za budynkiem urzędu przy ulicy Leszczyńskiego i jestem na alejkach Ogrodu Saskiego, po których przejechaniu znajduję się na skrzyżowaniu Alei Racławickich z Lipową przy Astorii. 

Schodzę z roweru, przechodzę na przejściach, aby znaleźć się po drugiej stronie ulicy Lipowej przy Koziołku, gdzie można chodnikiem tuż przy postoju taksówek dojechać do Okopowej, tamtędy piesi nie chodzą. Włączenie się do ruchu na tym skrzyżowaniu na pas do skrętu w lewo jest bardzo trudne i ryzykowne, bo jest ono zapchane pojazdami, a najbardziej ograniczają widoczność autobusy MPK, zatrzymujące się na przystanku. Jazda Okopową jest bardzo wygodna, ale i ryzykowna, bo za skrzyżowaniem z ulicą Chopina przekształca się ona w aleję czyhających zderzaków. Chodnik po stronie prokuratury zamienił się w dziwaczny parking, samochody parkują jeden za drugim, tak, że ich tyły zwisają nad ulicą zabierając w ten sposób przestrzeń jadącym po prawej stronie rowerzystom. Nigdy nie wiadomo, kiedy taki pojazd postanowi włączyć się do ruchu, zazwyczaj robi to po omacku, wyjeżdżając tuż przed rowerem, jakby specjalnie na niego czyhał. Tak parkujący kierowcy stwarzają duże zagrożenie, bo już sam manewr parkowania czy włączania się do ruchu, powoduje zakłócenie w poruszaniu się innych pojazdów i wykonywany jest przy ograniczonej widoczności. 

Po szczęśliwym minięciu Okopowej wjeżdżamy na ulicę Mościckiego, a tam zaraz pojawia się stromy zjazd łamaczy przepisów ze skrzyżowaniami z ulicą Dolnej Panny Marii. Górka kusi do rozpędzenia się, aby na dole jak najdłużej nie pedałować, tymczasem ja proponuję przyhamować przy zjeździe, bo tam nagminnie łamią przepisy zwłaszcza młode panie w luksusowych terenówkach skręcając w lewo wprost na zjeżdżającego rowerzystę, zazwyczaj przepuszczając jadący przed nim samochód. Przy niższym skrzyżowaniem, skręcający w prawo kierowcy dociskają rozpędzanego rowerzystę do łańcuchów, zmuszając go do gwałtownego hamowania. Również piesi potrafią wtargnąć na jezdnię tuż przed rowerem, ale najgorsze są próby niektórych kierowców skręcania w lewo na podwójnej linii ciągłej za tym przejściem, stawiając jadącego za nim rowerzystę w arcy niebezpiecznej sytuacji. 

Dalsza jazda Rusałka jest przyjemna pod warunkiem, że nie ma opadów, po których w zagłębieniach i nierównościach asfaltu tworzą się kałuże olbrzymy, wtedy lepiej uciec na chodnik aby zachować suchą garderobę. Z Rusałki po raz pierwszy wjeżdżam na ścieżkę rowerową, przy starym moście
na Zamojskiej i jazdą nią mogę się nacieszyć przez jakieś 200 metrów, w tym przejazdem przez wąską kładkę ekwilibrystów na Bystrzycy. Potem ścieżką łąkami do ulicy Firlejowskiej, ulicą Szklaną, przejazd kolejowy i jestem na ul. Rudlickiego prawie swoim osiedlu. Jazda tymi i uliczkami to czysta przyjemność, mały ruch samochodowy ciekawa okolica, na około zabytki świadczące niegdysiejszym o przemysłowym charakterze tej dzielnicy, to zachęca do poznania jej historii. Mijam znajome skrzyżowanie przy MAKRO i w domu. 





Grupa IV (Urząd Wojewódzki):

Pan Sławomir (Kośminek - Spokojna):
Dzisiaj rano przemierzyłem trasę w 46 minut, ale miałem stratę na rondzie Lubelskiego Lipca. O mało nie przypłaciłem życiem przejścia przez jednię - na zielonym świetle! (Aleje Unii Lubelskiej przy Gali). Ledwie udało mi się uciec spod kół niebieskiego volkswagena prowadzonego przez jakiegoś szaleńca. Stałem przez dwie zmiany świateł i obserwowałem czy to tylko ja miałem takiego pecha czy tak jest tu zawsze (wczoraj przechodziłem z drugiej strony ronda).
Okazało się, że kierowcy, którzy na zielonym świetle skręcają z Fabrycznej w Unii Lubelskiej zapominają o pieszych - również mających zielone światło. Piesi i osoby z rowerami ledwie nadążali uciekać spod rozpędzonych samochodów. Aż strach pomyśleć co by było gdyby chciała tamtędy przejść osoba niepełnosprawna albo matka z wózkiem.
Z powrotem postaram się przejść od drugiej strony by nie ryzykować życiem.

---

Pani Joanna (Czwartek - Spokojna):
Trasa dom - praca jak wczoraj. Czas ok. 20 min. Do pracy idę szybciej (trzeba podpisać listę) i szybszy marsz pomaga się rozbudzić.

---

Pani Danuta (Daszyńskiego - Spokojna):
Wyjazd ul. Daszyńskiego godz.6.50, drogami osiedlowymi do ul. Koryznowej dalej al. Andersa (ścieżka rowerowa-kawałek) do ul. Walecznych, przecinam ul. Unicką - wjeżdżam na górę Czwartkową - zjeżdżam do ul. Ruskiej do targu. Dalej Lubartowską, al. Tysiąclecia i 3-go Maja pod górę - I Armii WP - Spokojna i już. W miarę dobra trasa, można zakupić coś na targu - np. świeże rzodkiewki. 

---

Pani Justyna (Biedronki - Spokojna):
Dojście piesze.

4 komentarze:

  1. "Pan Tomasz (Jastków - Wieniawska):
    U niego w pracy jest więcej chętnych na jeżdżenie, ale z tego powodu muszą zrezygnować. Chodzi o budynek TP SA na Czechowie."

    Sam codziennie jeżdżę do pracy rowerem właśnie do TP SA na Czechowie. Miejsce do parkowania roweru jest na wewnętrznym placu wjazd od Chodźki 10. Przy niższym budynku stoją również stojaki rowerowe. Przyznać muszę, że oba wspomniane miejsca parkingowe są bardzo małe i mocno narażone na kradzież jednośladu. Szkoda, że nikt nie pomyślał o zrobieniu takiego miejsca na rowery z prawdziwego zdarzenia placu jest masa a chętnych jeszcze więcej.

    W sumie w obu budynkach pracuje około 1,5 tyś osób.

    Myślę że warto temat poruszyć u pracodawcy i administratora obu budynków.

    Pozdrawiam
    Artur

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Arturze, czy możemy prosić o kontakt w tej sprawie na adres porozumienierowerowe@gmail.com ? Będzie nam łatwiej pomóc, mając wsparcie zainteresowanych osób z TP SA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się do apelu oraz do pomocy i wparcia dla inicjatywy wymuszenia na administratorach budynków TP SA na Chodźki 10 i 10A o utworznie bezpiecznego parkingu dla rowerów. Bo obecny rurkowy stojaczek na ~5 rowerów pod ścianą niższego budynku i pod tzw. chmurką jest delikatnie mówiąc śmieszy przy takiej skali pracujących tam osób...
    A przecież rozwiązanie jest takie proste i niemal bezkosztowe - wystarczy udostępnić jeden box w parkingu podziemnym z monitoringiem wewnętrzym i po sprawie:-) No chyba, że jeden z tzw "zasłużonych" pracowników musiałby parkować swoje auto na zewnątrz... A to już było by ohydne, nieprawdaż...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak i prysznice by się przydały...

    OdpowiedzUsuń