środa, 4 maja 2011

Zagrożone trolejbusy - felieton

Zagrożone trolejbusy.

Trolejbusy są moim ulubionym środkiem transportu miejskiego, tak bliskim sercu lublinian o wrażliwości ekologicznej. Od wielu lat obserwuję powolny upadek tego środka transportu, nawet szumne zapowiedzi zakupu nowych trolejbusów i budowa nowych linii, nie napawają mnie optymizmem. Te działania w mojej ocenie są podejmowane bez myśli przewodniej i dalszej perspektywie doprowadzą lubelskie trolejbusy do upadku. W tej mini analizie spróbuję udowodnić, że moje obawy nie są bezpodstawne, postaram się też przedstawić zalety trolejbusów, które można wykorzystać, lub zaprzepaścić, przy planowaniu nowych trakcji.



Na początku lat 70-tych z polskich miast znikały trolejbusy, uważano je za przestarzałe, nie najlepiej spisujące się w miejskim ruchu. Trolejbusy zachowały się jedynie w Lublinie, Tychach i Gdyni i pewnie zniknęłyby i z tych miast, gdyby nie kryzys paliwowy w połowie lat 70 tych. Kampania anty trolejbusowa z tamtych lat utkwiła mi dobrze w pamięci, podawano argumenty, że są zawalidrogami, że najlepiej jakby jeździły po za miastem, na obrzeżach i co najdziwniejsze, że przynoszą wstyd naszemu miastu. Wielu ludzi do tej pory w sposób nieuświadomiony nosi w sobie zakodowaną w tych czasach niechęć do trolejbusów, widać to po poczynaniach i działaniach niektórych znaczących obywateli naszego miasta. Tu widzę ważny czynnik psychologiczny, który wpływa negatywne na rozwój sieci trolejbusowej.

Trolejbusy mają poważne zalety, których nie mają autobusy, przede wszystkim są ciche i nie zatruwają powietrza, co prawda są wolniejsze od autobusów, ale mają lepsze przyspieszenie, co niweluje przewagę szybkości autobusów w jeździe miejskiej. Trolejbusy są więc stworzone do poruszania się w starych zabudowanych centrach miast, takich jak Lublin. Budowanie trakcji trolejbusowej na obrzeżach miasta jest też nieopłacalne ekonomicznie, ze względu na zbyt mały przepływ pasażów. To potwierdza przykład nowej linii 153, której trolejbusy w godzinach szczytu przyjeżdżają z Czubów na przystanek przy ul. Piłsudskiego z niewielką ilością pasażerów, gdy tymczasem trolejbusy innych linii są o tej porze przepełnione.

Obecna sieć trolejbusowa jest poszarpana z powodu zamknięcia części Krakowskiego Przedmieścia i przeznaczenia go na deptak, to spowodowało zniknięcie pętli śródmiejskiej przebiegającej przez ulice – Lipową, Piłsudskiego, Al. Zygmuntowskie, Zamojską, Królewską i Krakowskie Przedmieście, na której opierał się ruch trolejbusów w centrum. Następnym negatywnym skutkiem jest rozerwanie sieci na dwie części – wschodnią i zachodnią połączone jedyną nitką przez ul. Piłsudskiego, co znacznie ogranicza możliwości manewrowania taborem, poza tym tworzy wąskie gardło, w którym awaria sieci czy wypadek drogowy paraliżuje linie trolejbusowe w całym mieście.

Najgorsze jest to, że nie widać spójnych projektów odtworzenia sieci trolejbusowej w śródmieściu, za to zbudowano trakcję na Czubach i planuje się budowę nowej na Zembrzyckiej. Co gorsza zarzucono plan częściowego odtworzenia pętli poprzez budowę trakcji przez ulice 3. Maja, Dolną 3. Maja przecinającą Al. Solidarności Prusa Jaczewskiego do Chodźki, bo radnemu poprzedniej kadencji (byłemu prezydentowi) i jeszcze paru wpływowym osobom nie podobała się trakcja na Krakowskim Przedmieściu, bo ich zdaniem szpeci tę reprezentacyjną ulicę, poza tym twierdzą, że trolejbusy nie podjadą pod tak stromą ulicę jak Dolną 3. Maja. Te argumenty są nietrafione, jest to niestety oczywisty przejaw fobii anty trolejbusowej ze wczesnych lat 70-tych. Tymczasem po remoncie sieć trolejbusową na ul. Lipowej umocowano na stylowych słupach ze specjalnymi wysięgnikami, wygląda to elegancko i pasuje do starej zabudowy. Lubelskim trolejbusom nie przeszkadza wjazd pod znacznie bardziej stromy i dłuży podjazd na Lubartowskiej.

Lublin zasługuje na ciche i czyste centrum, uwolnione od dymiących wielkich przegubowców. Co więcej trolejbusy są sympatycznym symbolem naszego miasta, tym co pozytywnie wyróżnia nas Lublinian, jako ludzi wrażliwych na czyste środowisko, o które świadomie dbają. Apeluję więc, aby zaprzestano planów wypchania sieć trolejbusowej na obrzeża miasta, aby trolejbusy wróciły do śródmieścia.

Proponuję powrót do zarzuconych planów rozwoju sieci trolejbusowej w śródmieściu opartej na trzech pętlach. Mała pętla śródmiejska zamykałaby się w ulicach – Lipowej, Narutowicza, Hempla, Kołłątaja, Krakowskim Przedmieściu. Średnia pętla pokrywałaby się z małą na ulicach Lipowej, Krakowskim Przedmieściu, następnie biegłaby 3. Maja, Dolną 3. Maja, nieistniejącą obecnie ulicą, biegnącą równolegle do Al. Solidarności, dalej Lubartowską, Królewską, Zamojską, Alejami Zygmuntowskimi, Piłsudskiego. Duża pętla, pokrywałaby się w części zachodniej ze średnią, a od ul. Lubartowskiej, za skrzyżowaniem z Alejami Tysiąclecia, przebiegałby przez ulice – Ruską, Aleje Unii Lubelskiej do Alei Zygmuntowskich. Taki układ sieci trolejbusowej w śródmieściu w znacznym stopniu ograniczy ruch autobusów w tej części miasta, ponadto pozwoliłby na wiele wariantów dogodnych pokończeń z innymi dzielnicami, takimi jak Kalinowszczyzna, Czechów i Wrotków z Osiedlem Nałkowskich. Kalinowszczyzna zyskałaby na poprowadzeniu trakcji trolejbusowej ulicami Lwowską i Andersa dalej do Mełgiewskiej, bo uzyskała by dobre połączenie z centrum przez ulicę Ruską, Lubartowską lub 3. Maja, ponadto połączenie z Tatarami i dalej Łęczyńską z Majdankiem lub Wolską z Abramowicami. Czechów zyskałby szybkie połączenia ulicą Chodźki poprzez centrum z południowymi i wschodnimi dzielnicami. Budowa trakcji na ulicy Krochmalnej i skierowanie jej na Wrotków, nie tylko połączy to osiedle ze śródmieściem, ale i zmniejszy ruch autobusów na zatłoczonej ulicy Kunickiego.

Tak zbudowana siec trolejbusowa, uczyni miasto Lublin przyjezdnym ekologicznie, w którym mieszkańcy, bez specjalnej zachęty przesiądą się ze swoich samochodów i do pracy będą dojeżdżać trolejbusami. Znacznie też wzrośnie liczba korzystających z rowerów, z prostej przyczyny – nie będą im przeszkadzać ogromne i dymiące przegubowce. Trolejbusy są bogactwem Lublina, pod warunkiem, że wykorzysta się ich walory a spychając je na obrzeża, utracimy je bezpowrotnie. Na drodze do rozkwitu trolejbusów pozostaje jedna przeszkoda – zatwardziałość trolejbusofobów, Przekonanie ich, aby porzucili swoje nieracjonalne uprzedzenia, będzie najtrudniejszym zadaniem, ale mam nadzieję wykonalnym.

Waldemar Konefał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz