W drugim dniu (27 kwietnia) trwania konkursu również wszyscy uczestnicy wyszli z emisją CO2 na zero. Dwie osoby będące pierwszego dnia na urlopie przyjechały na rowerze, a jedna która we wtorek wybrała spacer, we środę jednak już rower. Łącznie 10 osób wybrało "dwa kółka", a sześć własne nogi.
Zapraszamy do lektury raportów nadesłanych przez uczestników:
Grupa I (Urząd Miasta):
Pan Bartłomiej (Kośminek - Kowalska):
Dzisiaj do pracy przyjechałem też rowerem.
---
Pani Aleksandra (Szmaragdowa - Kowalska):
Droga do pracy w dniu 27.04.2011 r. - 50 min.
Czas powrotu z pracy do domu dnia 27.04.2011 r. - 1 godz. 15 min.
---
Pan Marcin (Sławin - Kowalska):
Zdecydowałem się na trasę Al. Warszawska, Krakowskie Przedmieście, czyli droga prosta jak drut. Trasa o wiele przyjaźniejsza dla rowerzystów niż Aleja Solidarności, chociaż w związku z tym że dużą cześć pokonałem chodnikiem i ze względu na dosyć liczne skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, zajęło mi trochę więcej czasu - 24 minuty. Ma ona też jedną dosyć wymagająca górkę.
---
Pani Kinga (Kisielewskiego - Leszczyńskiego):
6.50 - 7.32 trasa dom - praca
15.50 - 16.32 trasa praca - dom
Zdecydowanym utrudnieniem na trasie jest skrzyżowanie dwufazowe na rondzie z ul. Szeligowskiego, które trzeba przejść na 2 etapy, a jak mam dojść na ul. Szeligowskiego, to należy czekać na 4 światłach - bieg niestety nie pomaga albo biegam zbyt wolno :)))
15.50 - 16.32 trasa praca - dom
Zdecydowanym utrudnieniem na trasie jest skrzyżowanie dwufazowe na rondzie z ul. Szeligowskiego, które trzeba przejść na 2 etapy, a jak mam dojść na ul. Szeligowskiego, to należy czekać na 4 światłach - bieg niestety nie pomaga albo biegam zbyt wolno :)))
Grupa II (Urząd Miasta):
Pani Katarzyna (Felin - Wieniawska):
Dziś przemieszczam się rowerem.
---
Pani Katarzyna (Kośminek - Wieniawska):
Z domu do pracy przyjechałam rowerem, tak samo wrócę. Trasę pokonałam w 20 minut.
---
Pan Tomasz (Jastków - Wieniawska):
Dzisiaj po drodze nic ciekawego się nie wydarzyło. Bardzo się spieszyłem w obie strony, więc nie miałem czasu rozglądać się dookoła. Z powrotem wracałem około godzinę później niż zwykle. W porównaniu do wczorajszego dnia ruch na ulicach był nieco większy ale to nie jest jeszcze to co zwykle. Najlepiej widać to na skrzyżowaniu ulic. gen Ducha-Solidarności-Sikorskiego. Zwykle korek ok 7.15 zaczyna się już przy skrzyżowaniu z Poligonową.
---
Pani Elżbieta (Sławinek - Wieniawska):
Dzisiejsza (27.04.2011) piesza droga do pracy zajęła mi 25 minut. Przesyłam zdjęcie dokumentujące chyba najlepszą jej część tj. kładkę nad ul. Sikorskiego. Takie bezkolizyjne przejścia dla pieszych i rowerzystów powinny być nad wszystkimi głównymi arteriami komunikacyjnymi w Lublinie.
Grupa III (Urząd Miasta):
Państwo Elżbieta i Waldemar (Felin - Narutowicza/Rynek):
Czas przejazdu w obie strony - 40 minut.
Oto dalsza część naszej trasy. Z chodnika, przy al. Witosa zjeżdżamy uroczo na ul. Dobrzańskiego (foto1). W naszej ocenie ta ulica to raj dla rowerów. Gładka nawierzchnia pozwala kontynuować podróż bezpiecznie i szybko (foto2). Czasami na asfalcie możemy napotkać szklane odłamki, pozostałości „kultury pucharów lejkowatych” i „szklanych kwiatków”. Kultura ta kultywuje biesiadne obyczaje, polegające na rozbijaniu szkła po napojach z alkoholem. Tym razem napotykamy tylko drobne ślady tej „cywilizacji”. Ale jeszcze kilka dni temu „tulipany” z szyjek od butelek zmuszały nas do slalomu giganta.
Końcowy fragment ul. Dobrzańskiego, to ścieżka betonowo – żużlowa, kończąca się efektownym zjazdem w dół do zabudowań firmy Ramirent. Zjazd w „porze deszczowej” zmienia się w rwący potok błota, nie do przejścia (foto3). Podziwiamy studentów Uniwersytetu Przyrodniczego, którym ta sytuacja całkowicie utrudnia dojście do pętli trolejbusowej przy ul. Męczenników Majdanka. Zaś pobliskie otoczenie zaspokaja nasze zmysły estetyczne mieszanką świeżej, zielonej trawy i porzuconych starych śmieci (foto4). Czyżby nowa agri cultura?
Powrót do domu po pracy, tradycyjnie razem, ul. Męczenników Majdanka w kierunku Felina . Miejsce spotkania naszych rowerów - ul. Fabryczna, pod „Galą” (foto5).
---
Pani Celina (Węglin - Wieniawska):
Około 7 rano wyruszyłam na rowerku wzdłuż al. Kraśnickiej. Studentów jeszcze nie ma na chodnikach, więc dość luźno można się przemieszczać. Na jazdę ulicą się nie piszę, bo nie jestem dobra w slalomach gigantach między rozzłoszczonymi porannym korkiem kierowcami. Na tej trasie jedzie się dość przyjemnie i bez większych problemów tylko koło jednostki wojskowej kostka brukowa jakaś trochę luźna, ale jest to ciekawe przeżycie, bo odgłosy są takie jakby turkotał pociąg, a ja bardzo lubię jazdę pociągiem :)
W załączeniu zdjęcie z moim rowerem wykonane osobiście, więc perspektywa dość ciekawa zapewne.
Po pracy zrobiłam sobie małą sesję z koleżankami z Wieniawskiej ale z innej grupy i do domu!
Szybciutko, sprawnie i słonecznie wracało się do domu, bez korków i nerwów.
W załączeniu zdjęcie z moim rowerem wykonane osobiście, więc perspektywa dość ciekawa zapewne.
Po pracy zrobiłam sobie małą sesję z koleżankami z Wieniawskiej ale z innej grupy i do domu!
Szybciutko, sprawnie i słonecznie wracało się do domu, bez korków i nerwów.
---
Pan Waldemar (Zimowa - Leszczyńskiego):
Aby dostać się na drugą stronę ul. Hutniczej trzeba przejechać przez tunel grozy, którego czeluść otwiera się nagle przed zbliżającym się rowerzystą. Nie pozostaje nic innego, jak pokonać przeszkodę, teraz można łatwiej to uczynić, bo wreszcie ktoś posprzątał tony potłuczonych butelek zalegających na trotuarze tunelu, niestety nie dało się usunąć nieprzyjemnego zapachu. Po drugiej stronie osiedle Przyjaźni, po którego alejkach jedzie się z przyjemnością, potem nieostrzeżenie jadąc ścieżynkami (jak ja lubię jeździć po takich polnych drużkach) dojeżdżamy do Bystrzycy, a za nią trochę ścieżką, trochę udeptanym placem jedziemy obok dumnie piętrzącego się Młyna Krauzego.
Zaraz za skrzyżowaniem wielopoziomowym, wjeżdżamy na bardzo dobrze utrzymaną alejkę, wiodącą do Zamku, a po drodze ciekawe widoki, z prawej pięknie z góry przygląda się nam Kalina i stara i ta nowa. Niestety po lewej stronie jest teren zapomniany, jakieś pozostałości domostw, wysoka trawa lubiąca podmokłe tereny, a i tu można nacieszyć oko widokiem pięknych bażantów, żerujących na skrawkach wolnej przestrzeni. Wstyd mi Lublinianinowi, że w centrum miasta w tak eksponowanym miejscu jest taki duży niezagospodarowany teren, z jeszcze większym wstydem przejeżdża się obok zamku. Bardzo szorki chodnik nie był remontowany od wielu lat, okolica zamku sprawia wrażenie, jakby wojna dopiero co się skończyła – wszędzie prowizorka, bo ludzie jakoś tam sobie radzić muszą i radzą sobie jak potrafią, stawiając budy i budeczki bez ładu i składu. Tę okolicę trzeba jak najszybciej zagospodarować urbanistycznie, nadać charakterystyczny styl, nawiązujący do historii miasta, a ścieżka rowerowa prowadząca od Bystrzycy do Zamku i dalej wzdłuż Alei Tysiąclecia była by ważnym elementem, podkreślającym naszą ekologiczną wrażliwość.
Po minięciu ul. Lubartowskiej zostaje pokonanie wjazdu na ulicę Wodopojną, a za nią z jednej strony rzeka Czechówka a z drugiej strony znacznie potężniejsza rzeka wielkich pojazdów. Wstrząsający jest widok korka ulicznego, potężnych autobusów i ciężarówek dymiących kłębami spalin, nie mniej wstrząsająca jest jazda rowerem po nierówno poukładanych płytach. Na szczęście po minięciu ulicy Dolnej 3. Maja jedzie się wygodną alejką asfaltową. Jeszce jest do przejechania ulica Lubomelska, następnie przez parkingi przy Czechowskiej – rowerzysta ma ten przywilej, że może jeździć na skróty pustymi o tej porze parkingami – aby wreszcie znaleźć się na parkingu obok biurowca Urzędu przy ul. Leszczyńskiego. Najlepiej zaparkować rower przywiązując go do parkanu okalającego parking, bo stojaki rowerowe są po pierwsze niewygodne, a po drugie ustawione w takim miejscu, że utrudniają ruch pieszym i ekipom przywożącym ładunki do Urzędu. Moja Amanda przewiązana do płotu wygląda wspaniale, proszę zwrócić uwagę na kłódeczkę wraz z łańcuchem obejmującą jej ramę, model ze wczesnych lat 80‑tych, piękny widok.
Grupa IV (Urząd Wojewódzki):
Pan Sławomir (Kośminek - Spokojna):
Powrotny czas był zdecydowanie gorszy od porannego (49 minut)- ciekawe dlaczego!---
Pani Justyna (Biedronki - Spokojna):
Trasa o wiele mniej problemowa - Tatarakowa - Jutrzenki - Filaretów - Sowińskiego w górę - M.C. Skłodowskiej - Chopina - Spokojna. Mniej problemów stwarza tu przede wszystkim brak przejść bez świateł, na zapalenie się zielonego czekamy niewiele - większość wyposażona w przyciski "na żądanie" :). Trasa przyjemna ze względu na widoki na wąwóz, wydaje mi się, że jest krótsza niż ta z dnia poprzedniego :). Przejście z ulicy Głębokiej do ulicy Sowińskiego jest nieprzystosowane, czekam tam bardzo długo aż zapali się zielone - można się spóźnić przez nie do pracy - jedyny mankament ;)
---
Pani Danuta (Daszyńskiego - Spokojna):
Trasa identyczna jak we wtorek. Wyjazd z ul.Daszyńskiego ok. godz. 6.50 ul. Daszyńskiego - Niepodległości przez osiedle i kładkę na Kleeberga - drogą obok cmentarza na Kalinowszczyźnie - przejazd uliczką Tatarską do al. Tysiąclecia na drugą stronę do malej ul.(chyba dawna Sienna) wzdłuż ogrodów do Zamku przy targu na Tysiąclecia. (Niestety) kawałek piechotą do Wodopojnej, potem Szewską do Staszica z utrudnieniami, ponieważ jest wąsko i w dodatku chodnik i jezdnia zatarasowana jest parkującymi samochodami. Staszica odcinek prosty już rowerem do Radziwiłłowskiej, przez Pl. Litewski, 3-go maja na Spokojną 4 - budynek LUW i miejsce mojej pracy.
Dojazd do pracy zajmuje mi ok. 20 min. Na całej długości trasy występują różne utrudnienia - brak możliwości przejazdu, ewentualnie niebezpieczny slalom między ludźmi, dziury i garby w nawierzchni - ogólnie brak w mieście tras rowerowych.
Droga powrotna j.w.w odwrotnym kierunku.
We czwartek postaram się zmienić, bo zaczyna być zbyt monotonnie.
---
Pani Joanna (Czwartek - Spokojna):
Trasa z domu do pracy jak zwykle. Ruch trochę większy niż wczoraj. Na ul. Chmielnej w okolicy Kliniki Okulistycznej parkujące na chodniku samochody zmuszają do chodzenia po jezdni i lawirowania pomiędzy jadącymi samochodami. Udało się przeżyć i jestem w pracy.
Powrót z pracy do domu - trasa jak zwykle.
Na ul. Lubartowskiej, od ul. Biernackiego do ul. Czwartek, na chodniku pieszy nie jest bezpieczny - może być rozjechany przez samochód. Część chodnika zastawiona przez parkujące (to norma) samochody, natomiast środkiem chodnika jechał samochód osobowy.
Czas przejścia trasy ok. 30 min.
Na ul. Lubartowskiej, od ul. Biernackiego do ul. Czwartek, na chodniku pieszy nie jest bezpieczny - może być rozjechany przez samochód. Część chodnika zastawiona przez parkujące (to norma) samochody, natomiast środkiem chodnika jechał samochód osobowy.
Czas przejścia trasy ok. 30 min.
Pani Aleksandro jaką trasą Pani jeździ?
OdpowiedzUsuńhttp://www.gmap-pedometer.com/?r=4469351
http://www.gmap-pedometer.com/?r=4469349
Może którąś z tych?
Uśmiechnięci ludzie na rowerach - bezcenne :]
Tak, prawdziwy ruch zacznie się 9maja.
Państwo z Felina - bardzo dobra relacja, pozdrawiam i współczuję trasy.
Dobrze by w pracy w ramach pracy urzędniczej bohaterowie przygody dzwonili do Straży Miejskiej, by ta zajęła się źle zaparkowanymi samochodami (?).