Pierwszy dzień po długim weekendzie (4 maja) przywitał uczestników nieprzyjemną zimną i wietrzną pogodą. Po raz pierwszy jeden z nich wybrał dojazd do pracy autobusem, pozostali dotarli pieszo lub rowerem, Oprócz tego trzy osoby były na urlopie.
Zapraszamy do lektury.
Grupa I (Urząd Miasta):
Pani Aleksandra (Szmaragdowa - Kowalska):
Wczoraj rano do pracy dotarłam autobusem, natomiast do domu wróciłam
spacerem ( Narutowicza - Okopowa - Skłodowskiej - Głęboka - Filaretów).
spacerem ( Narutowicza - Okopowa - Skłodowskiej - Głęboka - Filaretów).
---
Pan Marcin (Sławin - Kowalska):
Urlop.
---
Pan Bartłomiej (Kośminek - Kowalska):
Dzisiaj przyszedłem na piechotę. Myślałem, że będzie padać :-) Trasa: Męczenników Majdanka-Fabryczna-Zamojska-Królewska-Lubartowska-Kowalska. Szedłem około 30 min. Najniebezpieczniejsze miejsce wg mnie to przejście dla pieszych na ul. Fabrycznej koło kościoła św. Michała Archanioła.
---
Pani Kinga (Kisielewskiego - Leszczyńskiego):
Dzisiaj całkowicie zmieniłam trasę. Przemierzyłam ulice: Mackiewicza, Chodźki, Sierocą, Biernackiego i Lubartowską. Całość trasy zajęła mi 40 minut. Drogę powrotną natomiast rozpoczęłam ul. Leszczyńskiego do mostu Poniatowskiego, a następnie wzdłuż ul. Smorawińskiego i Szeligowskiego. Ta droga jest zdecydowanie najdłuższa, ale nie ukrywam, wygodna. Zajęła mi ponad 50 minut.
Podczas naszych codziennych "spacerów" ograniczamy spalanie CO2, ale niestety bardzo dużo go wdychamy Wszystkie moje ścieżki przebiegają wzdłuż bardzo ruchliwych ulic. No cóż, zdałoby się powiedzieć, coś za coś. ;)))
Podczas naszych codziennych "spacerów" ograniczamy spalanie CO2, ale niestety bardzo dużo go wdychamy Wszystkie moje ścieżki przebiegają wzdłuż bardzo ruchliwych ulic. No cóż, zdałoby się powiedzieć, coś za coś. ;)))
Grupa II (Urząd Miasta):
Pani Katarzyna (Felin - Wieniawska):
Pogoda niezbyt zachęcała do jazdy rowerem. Droga do pracy zajęła mi jak zwykle 40 min, ale ze względu na silnie wiejący wiatr wymagała większego wysiłku. Wybrałam dobrze znaną mi trasę Al. Witosa - Al. Solidarności - Wieniawska ( której odcinek od ul. Krańcowej jest bardzo dobrze opisany przez Pana Waldemara z gr. III). Najmniej przyjemnym odcinkiem tej trasy jest przejście pod ul. Łęczyńską. Fatalny zapach i szkło powodują, że wolę przejechać się kilka metrów dalej. Powrotną drogę pokonywałam już w lepszych warunkach atmosferycznych, jednak nie zrezygnowałam z czapki i rękawiczek.
Pogoda niezbyt zachęcała do jazdy rowerem. Droga do pracy zajęła mi jak zwykle 40 min, ale ze względu na silnie wiejący wiatr wymagała większego wysiłku. Wybrałam dobrze znaną mi trasę Al. Witosa - Al. Solidarności - Wieniawska ( której odcinek od ul. Krańcowej jest bardzo dobrze opisany przez Pana Waldemara z gr. III). Najmniej przyjemnym odcinkiem tej trasy jest przejście pod ul. Łęczyńską. Fatalny zapach i szkło powodują, że wolę przejechać się kilka metrów dalej. Powrotną drogę pokonywałam już w lepszych warunkach atmosferycznych, jednak nie zrezygnowałam z czapki i rękawiczek.
---
Pani Katarzyna (Kośminek - Wieniawska):
Urlop.
---
Pani Elżbieta (Sławinek - Wieniawska):
Przekazuję zdjęcie z ul. Popiełuszki z dnia dzisiejszego, gdzie ruch może i nieduży ale też zdjęcie tej samej ulicy z 2.02.2011 gdzie ruchu nie było wcale. Może w ramach redukcji CO2 lepiej byłoby ogłosić wszystkie dni dniami wolnymi od pracy, samochody na ulicach pojawiałyby się z rzadka.
---
Pan Tomasz (Jastków - Wieniawska):
Przyznam, iż dzisiaj ze względu na pogodę trochę się wahałem, czy wsiąść na rower (rano na samochodach leżał jeszcze śnieg, a temperatura oscylowała poniżej 0 st.C) i gdyby nie fakt iż nie chciałem osłabiać zespołu zapewne pojechałbym innym środkiem lokomocji. Wybrałem jednak rower chociaż przy takiej temperaturze jeszcze nie zdarzało mi się jeździć do pracy. Ubrałem się ciepło i wyruszyłem. Mimo trudnych warunków, szczególnie rano po drodze mijałem kilku rowerzystów. Ruch dzisiaj, chyba jeszcze po długim weekendzie niezbyt duży. Na ul. Gen.Ducha w zasadzie nie było żadnego korka. Rowerem jechałem również 2 maja i zrobiłem wtedy kilka fotek najciekawszych obiektów na mojej trasie (prześlę wkrótce). Też było chłodno ale nie aż tak.
Grupa III (Urząd Miasta):
Czas przejścia pieszego: 1,5 godziny do pracy, 1,5 godziny do domu.
Państwo Elżbieta i Waldemar (Felin - Narutowicza/Rynek):
W dniu dzisiejszym zamieniliśmy rowery na własne stopy. Zmiana została podyktowana chęcią aktywizacji innych grup mięśni niż te, których używamy jadąc rowerem. Szliśmy pieszo powielając trasę rowerową ulicami: Władysława Jagiełły, Doświadczalną, Dobrzańskiego, Męczenników Majdanka, Fabryczną, a następnie Ela Rusałki i Mościckiego do Narutowicza a Waldek Zamojską, Wyszyńskiego na Rynek.
Pogoda dzisiaj była rześka i wymusiła na nas cieplejsze ubrania. Koniecznym ekwipunkiem stał się plecak, bo wygodny i wolne ręce dają poczucie swobody (foto1 i foto2).
Potrzebna jest ścieżka dla pieszych jak i dla rowerów, prowadząca nasypem wzdłuż al. Witosa, do widocznego czerwonego wiaduktu nad aleją (foto3), dokąd ścieżka rowerowa została doprowadzona od Felicity. Wobec jej braku korzystaliśmy z chodnika Uniwersytetu Przyrodniczego i tu niespodzianka! Wycinka drzew i krzewów. Czyżby ruszyły prace pod nową jezdnię, przedłużeniem ul. Grygowej (foto4)? Jeśli tak, to automatycznie „znikną” dzikie wysypiska śmieci opisane w naszym raporcie z 27 kwietnia. Oczywiście mamy nadzieję na ścieżkę rowerową przy nowym odcinku jezdni.
City trekking, jak go lubimy określać, bardzo często uprawiamy w porze zimowej. Długi spacer jest atrakcyjny i na pewno zdrowy a rower nie ślizga się niebezpiecznie i „odpoczywa w garażu”. Właściwie to mieszkańcy, jeżeli się odważą na pokonanie pieszo drogi do pracy i z powrotem mają nieustające zielone światło, jak to widać na zdjęciu (foto5). Dzisiaj nasze 6 km to tylko 1.30 h czasu w jedną stronę. Urzędnik pieszy z tym zapasem czasu nie musi się śpieszyć. Sprawdziliśmy nie raz.
Niewielki odcinek ul. Męczenników Majdanka piesi dzielą z rowerzystami ale dziś ich nie widać. Widocznie też używają stóp (foto6).
Rozdzielamy się na skrzyżowaniu ul. Rusałki i Zamojskiej.
Powrót do domu po pracy, tradycyjnie ul. Męczenników Majdanka w kierunku Felina.
---
Pani Celina (Węglin - Wieniawska):
Dzisiaj wyjechałam 7:10, dojechałam do pracy jak to się mówi mówi na styk :) Było dość zimno rano, koleżanki mówiły, że podobno 2 stopnie, dlatego założyłam rękawiczki, kaptur niestety zwiewał mi wiatr..., ale i tak jechało się o wiele przyjemniej niż można by było stać w korku na al. Kraśnickiej. Tak się zastanawiałam czy zmieściłabym się koło TIR-a czy trzeba raczej w korku stać za nim grzecznie i być wciągniętym w wir powietrza jaki zostawia za sobą taki pojazd...
Po bardzo przyjemniej końcówce drogi przez Park Saski najgorzej jest mi wjechać z tyłu za urzędem pod górę, bo mimo, że można bokiem koło schodów pokusić się o etap górski, to często są tam szkła, tu dziękuję tym, którzy uwielbiają rozładowywać energię rozbijając butelkę po spożyciu swojego ulubionego napoju orzeźwiającego, radzę zapisać się na boks - o wiele skuteczniej pomaga na nerwy!
Po pracy było troszkę cieplej, ale rękawiczki wciąż się przydawały. Ruszyłam przez Miasteczko Akademickie, zatrzymałam się na chwilę, żeby poobserwować jak studenci przejmują władzę w mieście - dla mnie rozpoczyna to okres częstszego użycia dzwonka, ale to nic, mam tylko nadzieję, że kochani żacy będą mieli troszkę wyrozumiałości dla absolwentki WPiA UMCS przejeżdżającej przez ich teren :).
Na ul. Głębokiej przejeżdżam przez moment bardzo ładną i sympatyczną ścieżką rowerową, nawet podjazd do os. Mickiewicza jest do pokonania :)
Potem już tylko wąwozem wprost na ul. Ułanów do domu. W sumie podróż do domu ( łącznie z postojem) zajęła mi ok. 40 minut.
Po bardzo przyjemniej końcówce drogi przez Park Saski najgorzej jest mi wjechać z tyłu za urzędem pod górę, bo mimo, że można bokiem koło schodów pokusić się o etap górski, to często są tam szkła, tu dziękuję tym, którzy uwielbiają rozładowywać energię rozbijając butelkę po spożyciu swojego ulubionego napoju orzeźwiającego, radzę zapisać się na boks - o wiele skuteczniej pomaga na nerwy!
Po pracy było troszkę cieplej, ale rękawiczki wciąż się przydawały. Ruszyłam przez Miasteczko Akademickie, zatrzymałam się na chwilę, żeby poobserwować jak studenci przejmują władzę w mieście - dla mnie rozpoczyna to okres częstszego użycia dzwonka, ale to nic, mam tylko nadzieję, że kochani żacy będą mieli troszkę wyrozumiałości dla absolwentki WPiA UMCS przejeżdżającej przez ich teren :).
Na ul. Głębokiej przejeżdżam przez moment bardzo ładną i sympatyczną ścieżką rowerową, nawet podjazd do os. Mickiewicza jest do pokonania :)
Potem już tylko wąwozem wprost na ul. Ułanów do domu. W sumie podróż do domu ( łącznie z postojem) zajęła mi ok. 40 minut.
---
Pan Waldemar (Zimowa - Leszczyńskiego):
Dziś 4 maja do pracy dojechałem rowerem, mimo wybitnie niesprzyjającej pogody, przejmującego zimna i silnego wiatru w twarz.
Po drodze mijałem sporo rowerzystów, którzy tak jak ja wykazali się hartem ducha.
My rowerzyści mamy jazdę rowerem we krwi i nie straszne nam wiatry i chłody, wszak najważniejsza jest pogoda ducha.
Po drodze mijałem sporo rowerzystów, którzy tak jak ja wykazali się hartem ducha.
My rowerzyści mamy jazdę rowerem we krwi i nie straszne nam wiatry i chłody, wszak najważniejsza jest pogoda ducha.
Wracając na Okopowej miałem dwa zajechania drogi, przez włączające się do ruchu auta.
Jak już wspomniałem wcześniej one jakby czyhają, aby niespodziewanie zajechać drogę.
Jak już wspomniałem wcześniej one jakby czyhają, aby niespodziewanie zajechać drogę.
Grupa IV (Urząd Wojewódzki):
Pan Sławomir (Kośminek - Spokojna):
Pozostaję przy opcji pieszej ponieważ moi synowie, którzy rozpoczęli sezon rowerowy dużo wcześniej niż ojciec,potraktowali mój rower jako rezerwuar części zamiennych i po bliższych oględzinach w majowy weekend okazało się,że muszę sporo zainwestować w mój rower aby doprowadzić go do stanu używalności.
Dzisiaj przetestowałem nową trasę: Olchowa, Elektryczna, Lotnicza, Droga Męczenników Majdanka, Aleje Zygmuntowskie, Aleja Piłsudskiego, Chopina, Ewangelicka, Spokojna. Szedłem tą trasą w obie strony. Jest chyba trochę dłuższa bo zajęło mi to 50 minut rano i 53 minuty po południu. Jest też bardziej uciążliwa z racji na duże natężenie ruchu i większą ilość pieszych na chodnikach. Poza tym jest pozbawiona urokliwych widoków starego Kośminka i panoramy ul. bernardyńskiej widocznej z Rusałki. Tak więc od jutra wracam na starą trasę.
Dzisiaj przetestowałem nową trasę: Olchowa, Elektryczna, Lotnicza, Droga Męczenników Majdanka, Aleje Zygmuntowskie, Aleja Piłsudskiego, Chopina, Ewangelicka, Spokojna. Szedłem tą trasą w obie strony. Jest chyba trochę dłuższa bo zajęło mi to 50 minut rano i 53 minuty po południu. Jest też bardziej uciążliwa z racji na duże natężenie ruchu i większą ilość pieszych na chodnikach. Poza tym jest pozbawiona urokliwych widoków starego Kośminka i panoramy ul. bernardyńskiej widocznej z Rusałki. Tak więc od jutra wracam na starą trasę.
---
Pani Joanna (Czwartek - Spokojna):
Trasa z domu (ul. Czwartek) do pracy (ul. Spokojna) jak zwykle.
Bardzo zimno - Nałożyłam czapkę i rękawiczki.
Czas przejścia 24 minuty.
Bardzo zimno - Nałożyłam czapkę i rękawiczki.
Czas przejścia 24 minuty.
---
Pani Danuta (Daszyńskiego - Spokojna):
Dojazd rowerem.
---
Pani Justyna (Biedronki - Spokojna):
Urlop.
Kaptur to raczej gorsza opcja - ogranicza ruchy i widoczność. Może warto pomyśleć o czapce?
OdpowiedzUsuń"radzę zapisać się na boks - o wiele skuteczniej pomaga na nerwy!" hehe, komentarz dnia! :-)
Kolorowy chodnik na ul. Głębokiej to chyba nadal nie jest 'droga dla rowerów', gdyż nie ma tam żadnego oznakowania :]
Mnie wczoraj nerwy puściły, gdy dostawcze duże auto zajechało mi drogę na ul. Lipowej tuż przed skrzyżowaniem z Narutowicza. Zajechał drogę i skręcił w prawo, bandyta jeden.
Zdrowia życzę i herbaty w te chłodne dni :)